Christpost #14: Ulubieńcy kosmetyczni cz.1!


W dzisiejszym Christpost chciałabym skupić się na ulubieńcach. Tego typu prostu nie było już tutaj dawno toteż produktów kosmetycznych jak i niekosmetycznych zebrało się już dość dużo. Postanowiłam zatem, że dziś opowiem Wam o ulubieńcach kosmetycznych natomiast tym niekosmetycznym poświęcę osobny post.
Zapraszam Was zatem na można by rzecz podsumowanie kosmetyczne większości roku 2018. 


Płyn micelarny Vianek czyli najlepszy płyn jaki kiedykolwiek miałam okazję używać. Jest to kosmetyk naturalny, więc pozbawiony wszelkich niepotrzebnych składników. Dodatkowo wersja niebieska czyli nawilżająca ma piękny, przyjemny zapach. Istotną dla mnie cechą tego kosmetyku, który przeważa za jego miejscem w tym zestawieniu to fakt, że nie podrażnia ani nie szczypie w oczy.


Gąbeczka do podkładu Oriflame to jedna z moich tegorocznych odkryć. Przedtem używałam jedynie pędzla (no, może miałam jedną przygodę z bardzo tanią gąbką, ale to na prawdę jedną). Jednak któregoś dnia zdecydowałam się na zamówienie tej gąbeczki. Był to jak się okazało bardzo dobry wybór. Po namoczeniu gąbka praktycznie podwaja swoją objętość. Jest przyjemna i prosta w pracy. Nie powoduje nieprzyjemnego i brzydko wyglądającego efektu na twarzy. Niestety nie mam porównania do tradycyjnego beauty blendera, jednak ja jestem bardzo zadowolona z efektu jaki daje. 


Żel aloesowy Holika Holika. Nic dodać, nic ująć, tak na prawdę. Żel aloesowy jest na tyle uniwersalny, że nadaje się do praktycznie każdej części ciała. Możecie stosować go na twarz, tak jak ja. Daje duże nawilżenie i jest pomocny przy dość mocnych przesuszeniach. Wiem natomiast , że sporo z Was używa go jako balsamu do ciała czy na końcówki włosów. 


Jeśli lubisz demakijaż olejkami to zdecydowanie musisz spróbować tego z Nacomi. Jako kosmetyk naturalny nie posiada żadnych sztucznych dodatków. Pięknie pachnie i domywa nawet ciężki i mocny makijaż. Ja bardzo go polubiłam, mimo że demakijaż olejami nie należy do moich ulubionych. 


Według mnie najlepsza alternatywa dla potliwych stóp. Krem antyperspiracyjny Oriflame Feet Up Comfort chroni stopy przed nadmierną potliwością. Jeszcze nie zauważyłam by jakiś inny kosmetyk czy to w spray'u czy innej formie tak dobrze działał w tym obszarze. Dlatego nie mogłam nie wspomnieć o nim w tych ulubieńcach. 


Czas na tusze do rzęs. Te są dla mnie stanowczym odkryciem. Zawsze byłam wierna czy to Rimmel'owi czy Maybelline. Jednak, kiedy zaczęłam współpracę jako konsultantka Oriflame dostałam do przetestowania tusz Oriflame The One 5 in 1 Wonder Lash. Nie sądziłam, że aż tak przypadnie mi do gustu. Największym dowodem na to jest mój kolejny zakup tej samej mascary jedynie w jeszcze bardziej czarnej wersji. Ale co jest takiego nowego i ciekawego w tym tuszu? Przemyślana szczoteczka. Jest ona silikonowa za co wielki plus ode mnie, a do tego posiada dwie różne strony, tzn. z jednej strony mamy długie włoski, którymi bez problemu wytuszujemy i dodamy rozmiaru rzęsom. Z drugiej zaś strony szczoteczka posiada krótkie włoski nadające się do precyzyjnego podkreślenia dolnych rzęs oraz dotarcia do rzęs znajdujących się w kąciku oka. 



Jednak zanim miałam okazję testować Oriflame w moje ręce wpadła maskara Smart Girls 3D z Avonu. Na tamten czas wydawała mi się bardzo ciekawa. Jej szczoteczka też dobrze została zaprojektowana, bo jeśli dobrze się przyjrzycie ma ona kształt trójkątny, dzięki czemu wytuszowanie rzęs w kąciku oka nie jest problemem. Jednak obecnie gdy mam je obie do wyboru znacznie częściej sięgam po tą z Oriflame. 



Godne polecenia okazały się pomadki marki Golden Rose Longstay Liquid Matte Lipstick. Posiadam dwa kolory: 13 i 19. Oba bardzo ładnie prezentują się na ustach i utrzymują się dość długo. Ciężko jest określić mi jej trwałość w godzinach, ale warto wspomnieć, że jest stała i utrzymuje się na ustach podobnie co LipKit'y od Lovely. Nie jest to trwałość najnowszej pomadki Maybelline, mimo to utrzymuje się w przyzwoitym czasie. 



Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała Wam o paletce. Makeup Revolution Rose Chocolate to kolory wpasowujące się w jesienny klimat. Dużo beży, róży i zgaszonych kolorków, a mimo to paleta pełna jest życia poprzez sporo błysków, które tam znajdziemy. Nie muszę chyba tłumaczyć, które z nich są moimi ulubionymi- to widać!



Powiem tak, Makeup Revolution jest super, ale ta paletka od MIYO i BeautyvTricks InstaGlam to istny sztos! Pigment tej palety jest niczym Anastasia Beverly Hills (tak słyszałam) a cena jest o wiele, wiele niższa. Przekrój kolorów palety pozwala na stworzenie zarówno dziennego jak i wieczorowego makijażu. Jeśli macie możliwość to zdecydowanie polecam przetestować


Zbyt wiele na ten temat nie mogę powiedzieć. Po prostu ten zapach mnie urzekł. A jest to Oriflame Eclat Femme Weekend.



I jak to się mówi na deser zostawiłam dwa bardzo urzekające kremy do rąk. Bardzo lubię kremy do rąk z Oriflame. Głównie dlatego, że mają przepiękne zapachy, a przy tym dobrze nawilżają dłonie. Muszę przyznać, że są dość wydajne. Mam je co najmniej pół roku i dopiero teraz wykończyłam ten o zapachu makaroników, natomiast krem z awokado jeszcze mi się nie skończył.

Pisząc ten post przyszło mi na myśl jeszcze kilku ulubieńców. Dlatego też być może pojawi się i 3 część tego postu ;)

Komentarze

Popularne posty